emigracyjno / podróżniczy | ||
{o mnie} {księga gości} {linki}
Blog kulinarny Polki mieszkajacej we Francji
Basia elf z Monts Lyonnais Polka chez les Ch'tis foto-pamiętnik Ewy z Podkarpacia {archiwum} strona glowna 2011 lipiec/sierpien 2011 kwiecień/maj 2011 marzec 2011 styczeń/luty 2010 listopad/grudzień 2010 październik 2010 sierpień/wrzesień 2010 czerwiec/lipiec 2010 kwiecień /maj |
26 maja 2010
W
PODRÓŻY
W podróży należy być pogodnym. W podróży należy pogodzić się z tym, że zdajemy się na dobrą wolę spotkanych po drodze ludzi. Że trzeba jeść to, co dostaniemy, spać tam gdzie nas położą, jechać tam gdzie nas zabiorą. Bez własnego, pewnego domu, gdzie można się bezpiecznie skryć jeśli coś pójdzie źle. Czy napotkani ludzie zobaczą w nas wędrowcu potrzebującego Jezusa, który puka do ich drzwi? Każdy z tych ludzi otrzymał kiedyś coś, doznał jakiejś życzliwości, i spotykając wędrowca mają okazję przekazać to dobro dalej. W zamian, nie mając w podróży nic materialnego prócz swego dziadowskiego węzełka, możemy odwdzięczyć się im tylko dobrym słowem, rozmową. Kiedyś, jadąc autobusem przez Włochy, spotkałam dwie siostry zakonne podróżujące z Francji na południe Włoch. Stały na poboczu drogi i machały ręką. Kierowca rejsowego autobusu zlitował się, zatrzymał i je zabrał. Siostry zapytane, czy nie boją się tak podróżować, powiedziały że zawsze tak jeżdżą. Pomodlą się, wychodzą na drogę i dobry Pan Bóg nadsyła im autostopa. Parę lat później sama zaczęłam tak podróżować.
16 maja 2010
MŁODZI
Młodym rolnikom na wsi chce się zajmować zwierzętami,
od małego chętnie pomagają rodzicom przy krowach i owcach. Duża część z nich nie szuka jakby tu tylko uciec do miasta. Jarmark w Monthureux.
12 maja 2010
WOLNOŚĆ
Samo pragnienie wolności jest już ważne. Ale
pewnego dnia trzeba w końcu przestać gdybać, trzeba zamknąć oczy i
naprawdę wyjść z domu.
Trzeba zostawić te nic nie znaczące błachostki, i te Bardzo Ważne Sprawy. Zostawić "mój egzamin", "mój problem", "moją dyskotekę", „moją kanapę”, wziąć jedną torbę i wyruszyć w podróż. Zostawić swoje „ja” i wyruszyć w drogę na spotkanie drugiego człowieka i jego życia. Pisał już o tym Herodot, i pisał Ryszard Kapuściński. „Któregoś dnia rzucę to wszystko, i wyjdę rano niby po chleb” śpiewał Rysiek Riedel z Dżemu. Parę lat temu zdałam ostatni egzamin na studiach, zarzuciłam stary plecak i wyszłam za drzwi. Od tego dnia jestem W PODRÓŻY. Komentuj(1) |