emigracyjno / podróżniczy | |
{o mnie} weterynarzu {księga gości} {linki}
Blog kulinarny Polki mieszkajacej we Francji
Basia elf z Monts Lyonnais Polka chez les Ch'tis foto-pamiętnik Ewy z Podkarpacia {archiwum} strona glowna 2011 lipiec/sierpien 2011 kwiecień/maj 2011 marzec 2011 styczeń/luty 2010 listopad/grudzień 2010 październik 2010 sierpień/wrzesień 2010 czerwiec/lipiec 2010 kwiecień /maj napisz do mnie grafika: Aghia |
31 października 2010
NIEDZIELNY PORANEK
Niedzielny poranek wiejskiego lekarza weterynarii
Komentuj (2)
9 października 2010
VENDANGES W COIFFY - WSI
SPOKOJNA, WSI WESOŁA
Po zimnym wrześniu powróciło babie lato, i w promieniach słonecznych odbyło się winobranie w Coiffy, na obrzeżach Szampanii. Znajomi właściciele winnicy organizują winobranie w formie festynu. Wszyscy chętni stawiają się z rana, dostają sekatorki, i zostają skierowani na wzgórza. W południe spożywamy wspólny obiad w winnicy, popijany obficie winem, i powracamy do zbioru. Tak, zbiera się winogrona w zamian za dobre słowo, posiłek i parę szklanek wina. Pracujących łączy wesoła bachusowska atmosfera, udział w wielowiekowej tradycji zbierania owoców które przemienią się w napój bogów, na koniec rozleniwia jesienne ciepło i wypite wino, zawierane są nowe znajomości. Komentuj (2)
6 października 2010
"EPIFANIA WIKAREGO
TRZASKI"
Książka "Epifania wikarego Trzaski"
Szczepana Twardocha, połknięta w pociągu, w
czasie nocnego wielogodzinnego oczekiwania
na granicy mongolsko-chińskiej.
Autor niecnie wpuszcza nas w maliny razem z głównym bohaterem, a przy końcu dostajemy baty za przymykanie oczu na niewygodne szczegóły i za naszą pychę. Pokora. Chyba tak to się nazywa, słowo zapomniane w zachodnim świecie sukcesu. Zdałam sobie sprawę, że mimo biegłej znajomości języka od dziecka, nie wiem jak jest po francusku "pokora". Porządną lekcję pokory dostałam na studiach. Na 4 roku nie zdałam ważnego egzaminu, przy czym profesor ciągnął to przez miesiąc, kazał wielokrotnie przychodzić na poprawki, a na koniec nawet nie dopuścił do komisyjnego. Wydawało mi się, że to koniec świata, nie wyobrażałam sobie co to będzie powtarzać rok. A tymczasem w nowej grupie poznałam koleżankę, z którą pojechałam na staż do Francji, i dzięki której poznałam obecnego wspólnika-weterynarza oraz rolników którym leczę krowy, tak jak zawsze chciałam.Ciągle wydaje nam się że wiemy lepiej, gdy tymczasem Ktoś ma dla nas całkiem inne plany. Gdzie teraz byłabym, gdyby nie tamta poprawka? Komentuj
2 października 2010
Syberia. Prosty krajobraz, bezkresne lasy i bezkresne łąki, proste drewniane chałupy. Przy łóżku z twardych desek pokrytych kocem i przy zimnej wodzie, i myśli stają się proste i jasne. Tak daleko trzeba uciec, aby nabrać dystansu. Wystarczy położyć się na zwykłej ławce, wpatrywać się godzinami w niebo, i obserwować jak głowa powoli oczyszcza się z szumu. Aż do całkowitego resetu, do uporządkowania wszystkich spraw. Wobec chropowatej kory brzóz życie się wygładza, praca dom uczucia odnajdują swoje miejsca. Nagle wiadomo, co jest ważne a co nieistotne. Pod koniec dnia, jeśli cieszy nas zwykły widok człowieka sprowadzającego krowy z pastwiska polną drogą, oznacza to że już jesteśmy ozdrowieni. Wreszcie, w chłodny pochmurny wieczór wystarczy wejść do parowej ruskiej bani, i resztki zachodniego nieporządku się rozpadają. Komentuj (1) |
Francja, wieś francuska, Aghia blog emigrancki z francuskiej wsi, blog z Francji, francuskie rolnictwo, francuskie wsie, pola uprawne Francja, podróże, blog podróżniczy